Jedna z tych książek, których przeczytania nie mogłam się już doczekać, ponieważ wiedziałam, że, mimo iż, jest to tekst kierowany do dzieci, będzie 'o czymś’, będzie poruszał ważny temat w sposób niebanalny i powie o tym, o czym się z dziećmi na co dzień nie rozmawia. Książka Per Nilsson pt.: „Zakochałem się w Milenie„ została mi zarekomendowana przez naszą rabczańską koleżankę, która, tak się składa, ową książkę tłumaczyła. Od razu też o Marcie pomyślałam, czytając ten tekst moim synkom, kiedy to w połowie pojawiły się między innymi słowa „dupa, dupa, dupa blada„ wypowiadane przez małego bohatera i w naszym domu rozległ się głośny chichot. Uwielbiam skandynawskich autorów za to, że nie owijają w bawełnę i cieszę się, że tłumacz nie próbował 'ugrzecznić’ zbytnio oryginalnego tekstu. Bo jakże może czuć się beznadziejnie zakochany chłopiec, który od tygodnia stara się zwrócić na siebie uwagę koleżanki z klasy?
Dawid próbuje wszelkich możliwych sposobów, aby zbliżyć się do Mileny. Nie jest to łatwe, bo dziewczynka 'jest z gatunku’ szkolnych mimoz-na pozór wyniosła i niedostępna. Jednego dnia chłopak stara się, więc być dowcipny, drugiego najmądrzejszy w klasie, a kolejnego kreuje się na największego łobuza w szkole. Staje wręcz na głowie, aby skupić na sobie wzrok ukochanej, kupuje cukierki, uczy się po nocach, zadziera z najgroźniejszymi piątoklasistami.
Przygody Dawida są dla autora doskonałym pretekstem do pokazania szkolnej rzeczywistości, problemów, z jakimi muszą borykać się mali bohaterowie, ich dylematów i pragnień.
Jak się można się spodziewać, nie dość, że poczynania 'naszego Romea’ nie przynoszą oczekiwanego skutku, to jeszcze wplątują go w nie lada kłopoty. A przecież, jak to często w życiu bywa, rozwiązanie czai się tuż za rogiem. Czasem trzeba po prostu dać się ponieść przez prąd życia z otwartym sercem…lub też dać się pociągnąć za smycz na spacerze z własnym psem, aby dotrzeć tam, gdzie najbardziej pragniemy. Książkę czyta się jednym tchem, jest śmiesznie, romantycznie i ciekawie. Podejmuje temat, który znany jest z pewnością niejednemu z nas. Pierwsze szkolne miłości na długo pozostają w naszej pamięci i dobrze, jeśli te wspomnienia są miłe. Taka lektura to doskonały pretekst do rozmowy i wysondowania jak nasze dziecko radzi sobie z tego typu emocjami. Przeznaczona jest już dla sześcioletnich szkrabów i myślę, że ten wiek to doskonały moment w ich życiu na takie pół żartem, pół serio pogawędki o uczuciach.